Pewnego dnia moja 6-letnia wówczas córka zapragnęła posiąść mobilny
gadżet zwany hulajnogą. Tak się „dziwnie” złożyło, że właśnie wtedy wszystkie
jej koleżanki jeździły na hulajnogach. Przypuszczam, że nie wszyscy zdają sobie
sprawę jak nie fajnie zachowują się małe kółeczka ogólnie dostępnych wehikułów
na nierównych chodnikach.
I co z tym zrobić? Jeszcze tego samego pięknego dnia wypatrzyłem w garażu
rowerek dziecięcy, który aż się prosił o przerobienie. I tak właśnie pojawił
się wspaniały cel na najbliższe dni.
Już po kilku godzinach główkowania powstał szkielet, a po niespełna
tygodniu można było wykonać próbną jazdę. Było warto … naprawdę niezła frajda
dla starego konia.
Później skupiłem się na detalach: dobór światełek, manetek
(czy, jak to mówią cykliści – chwytów), kolorystyka, podłoga itp. A co do podłogi,
to od zaprzyjaźnionego stolarza otrzymałem kawałek deski z drzewa egzotycznego
o lekko różowym zabarwieniu. Po frezowaniu i malowaniu idealnie dopełnił
całości.
Oto efekt końcowy
Dla mnie jest to niewątpliwie jedna z tych małych rzeczy,
które cieszą … i dla mojej córki też :)
Ta strona zapisuje w Twoim urządzeniu krótkie informacje tekstowe zwane plikami cookies (ciasteczkami). Umożliwiają one logowanie się do serwisu.
W każdej chwili możesz zablokować lub ograniczyć umieszczanie plików cookies w Twoim urządzeniu zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Ustawienie lub pozostawienie ustawienia przeglądarki na akceptację cookies oznacza wyrażenie przez Ciebie świadomej zgody na takie praktyki.