Custom Bicycle – cruiser inny niż wszystkie (FAT BRO)

Trochę z innej beczki …

Od jakiegoś czasu chodziło za mną stworzenie nietypowego pojazdu, takiego, który będzie dla mnie pewnego rodzaju produkcyjnym wyzwaniem. I tak na wiosnę 2013 roku wpadłem na niecodzienny pomysł wykonania „roweru”. Tak, zgadzam się trochę dziwna sprawa – co to w końcu za wyzwanie? Rower? Ale bynajmniej nie chodziło o tradycyjny rower. To miał być prawdziwy CUSTOM.
Kupiłem swego czasu nowe aluminiowe felgi do swojego Harleya i tym samym zostały mi od niego piękne oryginalne nowe koła, z którymi nie bardzo wiedziałem, co zrobić. I tak przeleżały u mnie kilka lat, aż do tej magicznej chwili. Po dokupieniu opon miałem do dyspozycji: 21” koło przednie oraz 17” tylne o szerokości 180mm, co dla tzw. “zwykłego roweru” byłoby trochę zbyt wiele :).
Już widzę wasze miny: „pogięło gościa, chce na motocyklowych kołach zbudować rower! Przecież to nie będzie jeździć!”. Tak właśnie reagowali wszyscy, którym wspomniałem o swoim projekcie. Ale co tam, w końcu coś trzeba w życiu robić – a jak płyniesz pod prąd, to meta jest bardziej przyjemna.

No i zaczęło się…

Chociaż ciężko w tym momencie mówić o „ruszeniu z kopyta”. Jak się okazało, brakowało mi wszystkiego, począwszy od narzędzi typowo rowerowych, a skończywszy na maszynach do profilowania blach, czy frezowania CNC. Wydawać by się mogło, że w dobrze wyposażonym warsztacie jak mój (w końcu od lat produkujemy stalowe akcesoria do motocykli), jest wszystko, co niezbędne do stworzenia roweru. Ależ nic bardziej mylnego. Nietypowe twory potrzebują nietypowych rozwiązań.
Pierwsza sprawa: przelać projekt z głowy na papier (a właściwie do komputera). Samo mierzenie ramy trochę zajęło – jak ma wyglądać, co i gdzie ma się znajdować (pedały, przekładnie itp.) – w końcu to podstawa całej konstrukcji. Takiej ramy nie można kupić, trzeba ją zrobić samemu. Oczywiście jak? Na czym? Nie da się jej przecież spawać w powietrzu, czy na stole w kuchni. I tak krok po kroku musiałem najpierw wykonać narzędzia do budowy roweru. Trochę to brzmi zabawnie, ale tak to się dzieje w rzeczywistości. Zanim powstał szkielet ramy minęło kilka długich tygodni.

Koła, hamulce, przeniesienie napędu –> wszystko to wymagało indywidualnego podejścia. Z elementów, które można było kupić, pozostały jedynie koła zębate, przerzutki z mechanizmami, łańcuchy, tarcze hamulcowe, osprzęt przy kierownicy (większość z tych elementów to Shimano) + wszystkie linki. Resztę trzeba było wyprodukować. A .. zapomniałem o siodełku Brooks, które dość długo wybierałem ze względu na konieczność dobrej amortyzacji. Zrezygnowałem z tylnego amortyzatora, stąd też siodło na podwójnych sprężynach.

Jazda testowa …

Po kilku miesiącach rower był gotowy. No może nie do końca, ale można było nim jeździć. Po pierwszych przejażdżkach byłem pozytywnie zaskoczony. Po pierwsze jeździ, pod drugie przyciąga spojrzenia niedowierzających przechodniów – więc efekt osiągnięty. A przecież to jeszcze nie koniec. Pozostało malowanie oraz wykonanie całej masy dodatków uszlachetniających.
Dla dociekliwych: rower mimo swojej wagi, jeździ i to jeździ naprawdę swobodnie. Cały szereg przerzutek do dyspozycji, daje swobodę przemieszczania tym monstrum. Zastosowałem w nim hamulce hydrauliczne wraz największymi dostępnymi na rynku tarczami dla rowerów, które skutecznie zatrzymują pojazd.

Błotniki …

Błotniki, jak to łatwo powiedzieć. Błotniki są całkowicie wykonane w naszej firmie. Na początku były płaskim paskiem blachy. Do ich profilowania zakupiłem specjalnie angielskie koło, spęczarkę, młotki itp. Trochę Internetu + obcojęzyczne książki dla customowców i jakoś poszło. Początki zawsze są zabawne, ale w tym przypadku efekt przerósł moje oczekiwania. Z kawałka blachy wyciągnąłem naprawdę profesjonalne błotniki – i to dokładnie takie jak sobie wymyśliłem.

Malowanie …

Trzeba pomalować. No trzeba, ale jak? I z tym tematem udałem się do Piotra Parczewskiego z Elbląga – wtajemniczeni wiedzą, że tu kończy się zabawa, a zaczyna sztuka. Kolejne tygodnie oczekiwania na wolny termin, ale warto było. Rower wrócił do mnie w styczniu 2014. Piękne, efektowne malowanie – pełny wzór widoczny przy odpowiednim oświetleniu, zmieniający się jak hologram w zależności od kąta obserwacji – po prostu CUDO. Na zdjęciach nie widać pełnego efektu malowania – zdjęcia robocze w warsztacie nie pokazują szczegółów – również ze względu na zbyt mało światła w pomieszczeniu.

Dodatki …

Około tygodnia składałem całość do stanu sprzed malowania. Oj, było zabawy. Po malowaniu i chromowaniu nie wszystko pasuje jak dawniej, czasami trzeba trochę motywacji. Ale jest, nareszcie wygląda jak gotowy. Ale nie, to nie koniec.

Czekając na malowanie kupiłem frezarkę CNC, wybrałem oprogramowanie i zacząłem zabawę z tworzeniem w 3D. Po pierwszych próbach i sporządzeniu projektów rozpocząłem produkcję nakładek/kapsli na wszystkie wystające śruby przy rowerze. Później przyszedł czas na frezowanie uchwytów i innych bardziej złożonych ozdób …

... i gotowe

Rower jest gotowy. Pierwszy spacer był bardzo pozytywnym wrażeniem – sprzęt wzbudza nieukrywane zdziwienie przechodniów … i w końcu o to również chodziło.

Kilka zdjęć z targów motocyklowych w Warszawie …

Może być Twój ...

Po pięciu latach zdecydowałem się na jego sprzedaż. Do tej pory stanowił wspaniałe podkreślenie charakteru mojego warsztatu, ale przyszedł czas na znalezienie dla niego nowego domu. Dlatego, jeżeli jesteś niepraktyczny, wyjątkowy, lubisz błyszczeć lub po prostu jak ja jesteś marzycielem – daj znać – może to właśnie Ty będziesz jego następnym właścicielem.

Cena 19.680zł (16.000zł netto) 18.000zł (14.634zł netto)

Rower Fat Bro wraz hulajnogą Violencer pojawił się w teledysku Mariny Łuczenko-Szczęsnej.

Zobaczcie sami jak się prezentują.

Do góry